Aktualności

Home > Aktualności

Wojna handlowa w ocenie Janusza Piechocińskiego

15 kwietnia 2025 | Aktualności

Rozwój wydarzeń z początku kwietnia 2025 roku pokazuje, że wojna handlowa znów nabiera tempa, a jej epicentrum ponownie znajduje się pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a resztą świata – ze szczególnym uwzględnieniem Chin oraz Unii Europejskiej. Z punktu widzenia Janusza Piechocińskiego, byłego wicepremiera oraz prezesa Izby Polska-Azja, obecne działania prezydenta Donalda Trumpa to kontynuacja jego wcześniejszej strategii gospodarczo-politycznej, która zakłada użycie ceł jako narzędzia nacisku i środek do wymuszania „sprawiedliwych” warunków handlu.

Powrót do konfrontacyjnej polityki celnej

12 marca Prezydent Trump zdecydował się przywrócić cła z 2018 roku, podnosząc stawki m.in. na aluminium do 25 proc. – decyzja ta uderzyła szczególnie w Kanadę, Meksyk, Brazylię, UE, Wielką Brytanię, Japonię i Koreę Południową. To właśnie Unia Europejska, jako trzeci największy dostawca stali i aluminium do USA, znalazła się w centrum nowego konfliktu. Odpowiedź Brukseli była szybka i zdecydowana – ogłoszono nałożenie ceł odwetowych na towary amerykańskie o wartości 26 mld euro. W grę wchodziły zarówno środki wcześniej zawieszone, jak i nowe taryfy na produkty takie jak wołowina, drób czy cukier.

Chińsko-amerykańska eskalacja

Prawdziwy przełom nastąpił jednak 9 kwietnia, gdy Trump ogłosił podwyższenie ceł na chińskie towary z 104 do 125 proc., tłumacząc swoją decyzję nie tylko ochroną amerykańskiego rynku, ale także reakcją na „ponury” nastrój na Wall Street. W odpowiedzi Pekin podniósł swoje taryfy na towary z USA do 125 proc. i zapowiedział, że będzie „walczył do końca”. Ministerstwo handlu ChRL uznało działania USA za pozbawione ekonomicznego sensu i zapowiedziało ignorowanie dalszych nacisków.

W ocenie Piechocińskiego, ta eskalacja to przykład spirali, w której dominują emocje, a nie chłodna kalkulacja. Choć Trump liczy na to, że jego działania zmuszą Chiny do ustępstw, Pekin prezentuje stanowisko nieustępliwe i gotowość do długoterminowej konfrontacji.

90-dniowy rozejm i gra nerwów

W tle pojawiła się jednak nadzieja na deeskalację. Na 90 dni Stany Zjednoczone zawiesiły obowiązywanie wyższych ceł na towary z większości krajów, pozostawiając je na poziomie 10 proc. To czas, który ma zostać wykorzystany na negocjacje. Unia Europejska w odpowiedzi również wstrzymała część zapowiedzianych środków zaradczych. Jak podkreśliła Ursula von der Leyen, kluczowe jest „danie szansy rozmowom” i zbudowanie bardziej przewidywalnej polityki handlowej. Jednak – jak zaznaczył rzecznik KE Olof Gill – sytuacja zmienia się z godziny na godzinę.

Janusz Piechociński zauważa, że ten okres może być zarówno okazją, jak i zagrożeniem. Jeśli strony nie dojdą do porozumienia, po 90 dniach grozi nam kolejna fala gospodarczych turbulencji. Tymczasem rynki finansowe, reagując na chwilowe złagodzenie napięcia, zareagowały entuzjastycznie – Dow Jones poszybował w górę o niemal 7 proc., a NASDAQ o 10 proc.

Gospodarcze skutki i prognozy

Analitycy Goldman Sachs zauważają, że mimo chwilowego rozejmu, wojna handlowa niesie poważne ryzyka dla światowej gospodarki. Bank podniósł prognozy ryzyka recesji w USA do 45 proc., a chwilowo nawet do 65 proc. Jednocześnie obniżono prognozy wzrostu PKB zarówno dla USA, jak i Chin. Zwrócono też uwagę na planowane dodatkowe cła sektorowe, które mogą jeszcze bardziej pogłębić napięcia.

Piechociński zwraca uwagę na istotny wymiar globalny – od tarcicy z Kanady, która wpływa na produkcję papieru toaletowego w USA, po wpływ ceł na fracht morski, gdzie rozważane są opłaty sięgające 1,5 mln dolarów za statek powiązany z Chinami. Tego rodzaju działania mają nie tylko bezpośredni wymiar gospodarczy, ale wpływają także na stabilność globalnych łańcuchów dostaw.

Europa jako bastion rozsądku?

W tej dynamicznej i niepewnej sytuacji, Unia Europejska stara się grać rolę stabilizatora. Lider CDU Friedrich Merz podkreślił znaczenie jedności europejskiej i zaproponował całkowitą likwidację ceł w handlu transatlantyckim. To koncepcja, którą Piechociński uważa za racjonalną i godną rozważenia – szczególnie w kontekście niepewności związanej z dalszymi decyzjami Waszyngtonu.

Wnioski i dalsze rekomendacje

W opinii Janusza Piechocińskiego, obecna wojna handlowa to nie tylko spór o procenty na wykresach, ale starcie dwóch filozofii prowadzenia globalnej gospodarki. Jedna – oparta na presji, impulsywnych decyzjach i instynkcie; druga — dążąca do dialogu, stabilności i przewidywalnych reguł. Piechociński dostrzega ryzyko, że jeśli nie nastąpi deeskalacja i powrót do stołu negocjacyjnego, świat może zostać wciągnięty w trwającą latami, kosztowną konfrontację, której największymi ofiarami będą zwykli konsumenci i małe oraz średnie przedsiębiorstwa.

Dlatego – jego zdaniem – konieczne jest podjęcie wielostronnych rozmów z udziałem UE, USA, Chin i innych głównych aktorów gospodarczych, przy udziale instytucji takich jak WTO. W przeciwnym razie wojna handlowa nie tylko rozleje się szerzej, ale może również zablokować postpandemiczne ożywienie gospodarcze i wpłynąć na geopolityczną równowagę na dekady.