Największy armator kontenerowy świata nie czeka na przyszłość – sam ją buduje. Duński gigant Maersk uruchamia program modernizacji swojej czarterowanej floty, obejmujący aż 200 jednostek. To jeden z najbardziej ambitnych projektów retrofitowych w historii żeglugi. Ale to nie tylko technologia – to także manifest nowego myślenia o transporcie morskim, jego efektywności i wpływie na klimat.
Od deklaracji do konkretów
W ostatnich latach Maersk konsekwentnie budował narrację lidera zielonej transformacji. Deklaracja osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2040 roku brzmiała efektownie, ale teraz przychodzi czas na działanie. O ile nowe statki zasilane zielonym metanolem dopiero stopniowo wchodzą do floty, to modernizacja istniejących jednostek może przynieść wymierne efekty już dziś.
Dlatego firma – we współpracy z ponad 50 armatorami – rusza z masową falą „retrofitu” czarterowanych statków. Chodzi o jednostki, które nie są własnością Maerska, lecz pozostają w jego długoterminowej eksploatacji. Modernizacja ich napędu i kadłuba, poprawa aerodynamiki, instalacja nowych śrub i generatorów wałowych – wszystko to ma ograniczyć zużycie paliwa i emisję CO₂ nawet o kilkanaście procent.
Jak mówi Ahmed Hassan, szef działu strategii aktywów w Maersku:
„Flota czarterowana stanowi znaczną część naszego zużycia paliwa. Jeśli chcemy realnie obniżyć emisje, musimy działać nie tylko tam, gdzie mamy własne statki.”
Retrofit zamiast rewolucji
Program obejmuje ponad 1 500 zakończonych projektów i kolejne 1 000 planowanych do 2027 roku. Maersk inwestuje we współpracy z właścicielami statków – model partnerski, w którym obie strony dzielą koszty, ale i korzyści. Modernizacje są zróżnicowane: od wymiany śrub i bulbów, przez instalację systemów odzysku ciepła, po zmiany konstrukcyjne zwiększające nośność i bezpieczeństwo.
To nie jest spektakularna rewolucja w stoczniach, lecz systematyczna ewolucja, która – jak na Maerska przystało – ma przynieść realne oszczędności i efekty środowiskowe. W czasach, gdy sektor żeglugowy znajduje się pod coraz większą presją regulacyjną (ETS, FuelEU Maritime), taka pragmatyczna modernizacja może okazać się bardziej skuteczna niż czekanie na nowe technologie.
Zielony ocean, zielona logistyka
Choć projekt dotyczy floty morskiej, jego efekty mogą być odczuwalne także w innych ogniwach łańcucha transportowego – w tym kolejowego. Mniejsza emisja i wyższa efektywność transportu morskiego to lepsze warunki dla intermodalnych połączeń ocean–kolej. W portach takich jak Hamburg, Rotterdam czy Gdańsk, które stanowią kluczowe węzły transportu kontenerowego do Europy Środkowej, może to przełożyć się na bardziej zrównoważony i konkurencyjny system logistyczny.
W praktyce – każdy procent oszczędności paliwa na morzu to tysiące ton CO₂ mniej w całym łańcuchu dostaw. A to w dobie polityki Zielonego Ładu staje się realną przewagą rynkową.
Nowy standard w żegludze
Maersk nie ukrywa, że liczy, iż jego inicjatywa pociągnie za sobą innych operatorów. Modernizacja istniejącej floty może stać się nowym standardem w branży, w której nie da się z dnia na dzień wymienić tysięcy statków. Retrofit to droga pośrednia – ale bardzo realna.
Bo choć statki zeroemisyjne są przyszłością, to teraźniejszość wciąż płynie na paliwach konwencjonalnych. I właśnie tam, w silnikach, śrubach i kadłubach dzisiejszej floty, toczy się cicha rewolucja, która może zadecydować o tym, jak szybko transport morski stanie się naprawdę zielony.